wtorek, 11 lutego 2014

Sushi time

To był istny wieczór rozpusty pod znakiem sushi.
Powstały ilości wręcz nie do zjedzenia a jednak nie zostało prawie nic. 
Nie jedzący surowej ryby wciągali jak foczki w basenie a innym nie przeszkadzał nawet ocet ryżowy. 
Trudno tu o przepis na udane sushi. Haniuta napisze więcej ale ja myślę, że oprócz świeżej ryby, odrobiny magicznych składników i serca włożonego w wykonanie musi być odpowiednie towarzystwo. Bez tego będzie to tylko "posiłek". Brrr jak ja nie cierpię tego słowa...






1 komentarz: