In the summer time....
Co kiedy upały? Na myśl o rosole czy ogórkowej jakoś mnie telepie. Nawet wizja pomidorowej mnie nie kręci. Jarzynówko idź precz, jak śpiewał Prefekt. Nie wspomnę o drugim....
I teraz fani Dżemu mnie zniszczą ale gdyby Ryszard Riedel jadł chłodnik Hani to pewnie piosenka była by całkiem inna:Co kiedy upały? Na myśl o rosole czy ogórkowej jakoś mnie telepie. Nawet wizja pomidorowej mnie nie kręci. Jarzynówko idź precz, jak śpiewał Prefekt. Nie wspomnę o drugim....
Czerwony jak chłodnik i zimny jak lód
Jeść go będę, oj jeść go bym zawsze mógł...
Wprawdzie z tą czerwienią to różnie bywa. Czerwień sprawa względna. Ale znam kilka osób, które na swoje nie szczęście opalają się na taką czerwień. Proponowałbym nazwę koloru - czerwień chłodnikowa i będzie po problemie.
Kiedy następuje czas chłodników pojawiają się one w menu każdej czy to knajpy czy restauracji czy baru i niestety często bywają to zwykłe pomyłki genetyczne. Tak jak zazwyczaj testuję knajpy żurkiem to nie mam odwagi dokonać "testu chłodnika".
A jednak z czystym sumieniem mogę polecić chłodnik (nie tak dobry jak Hani ale...) w Quchni w Opolu na ul. Oleskiej. Jeśli tylko jest w menu danego dnia to można brać w ciemno.
Jeżeli ktoś chce szybko i dobrze i tanio to polecam:
http://www.quchnia.com/
A więc przejdźmy do opisu tego cuda.
Nazw bywa wiele wiele. Często zwą go litewskim dla mnie Chłodnik to Chłodnik i tyle i basa. Wikipiedia się rozpisuje:
"Chłodnik – zupa podawana na zimno. W kuchni polskiej popularnym chłodnikiem jest chłodnik litewski oraz zupy owocowe, typowym chłodnikiem kuchni hiszpańskiej jest gazpacho, zaś bałkańskiej – tarator."
Dla mnie jest po prostu chłodnik i wszystko jasne jak by to powiedział Siara z Killera.
A więc za Faustem powiem jedząc Chłodnik - "trwaj piękna chwilo".
Wprawdzie z tą czerwienią to różnie bywa. Czerwień sprawa względna. Ale znam kilka osób, które na swoje nie szczęście opalają się na taką czerwień. Proponowałbym nazwę koloru - czerwień chłodnikowa i będzie po problemie.
Kiedy następuje czas chłodników pojawiają się one w menu każdej czy to knajpy czy restauracji czy baru i niestety często bywają to zwykłe pomyłki genetyczne. Tak jak zazwyczaj testuję knajpy żurkiem to nie mam odwagi dokonać "testu chłodnika".
A jednak z czystym sumieniem mogę polecić chłodnik (nie tak dobry jak Hani ale...) w Quchni w Opolu na ul. Oleskiej. Jeśli tylko jest w menu danego dnia to można brać w ciemno.
Jeżeli ktoś chce szybko i dobrze i tanio to polecam:
http://www.quchnia.com/
A więc przejdźmy do opisu tego cuda.
Nazw bywa wiele wiele. Często zwą go litewskim dla mnie Chłodnik to Chłodnik i tyle i basa. Wikipiedia się rozpisuje:
"Chłodnik – zupa podawana na zimno. W kuchni polskiej popularnym chłodnikiem jest chłodnik litewski oraz zupy owocowe, typowym chłodnikiem kuchni hiszpańskiej jest gazpacho, zaś bałkańskiej – tarator."
Dla mnie jest po prostu chłodnik i wszystko jasne jak by to powiedział Siara z Killera.
A więc za Faustem powiem jedząc Chłodnik - "trwaj piękna chwilo".
Chłodnik
- 1 pęczek duży lub dwa mniejsze botwiny
- 3 duże ogórki (obrane i wyciętymi pestkami)
- 1 pęczek szczypiorku
- 1 pęczek koperku
- lubczyk
- 2 litry kefiru lub maślanki (wg nas najlepsza Mrągowska)
- 2 jogurty greckie
- sok z cytryny
- koncentrat buraczany Krakusa
Młode buraki drobno kroję i obgotowuję w małej ilości wody, dorzucam pokrojona botwinkę, chwilkę gotuję i studzę. W tym czasie drobno kroję ogórki (czasami dodaję pęczek pokrojonej rzodkiewki), szczypiorek, koperek, lubczyk. Mieszam wszytko tzn: ostudzoną, podgotowaną botwinkę, pokrojone ogórki, zioła oraz jogurty i kefiry, dodaję do smaku sól i pieprz. Doprawiam koncentratem Krakusa (cała rodzina lubi mocno buraczany smak) i sokiem z cytryny. Najlepiej zrobić go wspólnie wieczorem dzień wcześniej. Podawać z młodymi ziemniakami i jajkiem.
Moja ocena w skali Mniam - uwielbiam!!!!
Jadłem :) Chcę jeszcze.... Muszę poprosić o dokładkę. Haniu twój chłodnik jest MISTRZOWSKI !!!
OdpowiedzUsuń